Witajcie, długo mnie nie było bo nie miałam łączności ze światem, czyli internetu. Nawet nie wiedziałam jak człowiek jest uzależniony od sieci. No i teraz mam spore zaległości zarówno na swoim blogu jak i w czytaniu Waszych wspaniałych blogów. Swoją drogą prowadzenie bloga to jak prowadzenie własnej firmy :)
Dziś przedstawię Wam pracę, która czeka już jakiś czas na ujrzenie światła dziennego.
Są to kolczyki wykonane, chyba mogę to już powiedzieć w mojej ulubionej technice - wire wrapping.
Wykonane z agatów trawionych oplecionych miedzianymi drutami i na koniec oksydowane. O oksydzie nieco więcej w następnym poście. A teraz już zdjęcia.
Proces przygotowawczy
zaczynamy owijać
a tak wyglądają skończone
i końcowy efekt po oksydacji
Dziękuję za wszystkie miłe wyróżnienia, odwiedziny i komentarze.
Są to kolczyki wykonane, chyba mogę to już powiedzieć w mojej ulubionej technice - wire wrapping.
Proces przygotowawczy
zaczynamy owijać
a tak wyglądają skończone
i końcowy efekt po oksydacji
Dziękuję za wszystkie miłe wyróżnienia, odwiedziny i komentarze.
po prostu cudne:) napatrzeć się nie można :) kobieto ty to masz zdolności:)
OdpowiedzUsuńCudne, nic dodać, nic ując, tylko cudne:)
OdpowiedzUsuńDOBRZE, że jesteś!
OdpowiedzUsuńKolczyki cudne!!! pracochłonna technika ale jak się patrzy na efekt to jest dokładnie tak jak Wiola napisała, nie można się napatrzec!!! :)
Ale to ładne!!!
OdpowiedzUsuńfajna technika, super praca :)Kolczyki są śliczne !!!
OdpowiedzUsuńTe kolczyki wyglądają jak planeta, w której żarzy się gorące jądro :) Świetne!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne! Zdradź mi, proszę - trudno się robi wire wraping? Jak patrzę na Twoje prace to kusi mnie, żeby spróbować, ale trochę nie wiem od czego zacząć, co jest potrzebne itp. Poradzisz mi coś? :)
OdpowiedzUsuńŚliczne :) mnie również strasznie podoba się wire wrapping, ale sama nic w tej dziedzinie nie tworzę, bo nie potrafię :]
OdpowiedzUsuń