No dobrze miało być o pikotkach, więc będzie.
Od dłuższego czasu zafascynowana byłam frywolitką no i w końcu miałam trochę czasu i chęci i wciągnęła mnie frywolitka igłowa. Przedstawiam dziś nieśmiałe początki ale apetyt rośnie w miarę jedzenia więc liczcie na więcej.
Witaj Olu :) kolczyki świetne! aż zatęskniłam za czernią (hehe mój najukochańszy kolor...ale Mężusiowi się nie widział i zaczęłam dostrzegać też inne barwy ;) )...gratuluję bloga, zapowiada się ciekawie! będę do Ciebie zaglądać :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za miłe słowa, będę się starać :)
OdpowiedzUsuńJak miło cię widzieć Olu w tym miejscu :) Te frywolitki bajeczne a ja kombinuję jak się ich nauczyć a mistrz obok :) Będę cię tu odwiedzać Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńOoo,jak na początki to całkiem,całkiem..żebyś zobaczyła moje początki;-)Serduszka są cudne, i zgadnij dlaczego na nie zwróciłam uwagę;-) A naszyjniki,które mi skomentowałaś,są w sam raz dla początkujących, bo proste, ale mi się wydaje,że spokojnie możesz robić coś bardziej skomplikowanego! Tyle,że proste rzeczy mają najwięcej uroku, dlatego sama dalej takie robię.
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki za udział w moich cuksach. dzięki temu tu trafiłam. te kolczyki są absolutnie fantastyczne, zakochałam się
OdpowiedzUsuń